Żeglowanie Sportiną 600 po Mazurach - Fotorelacja - W streszczeniu - strona i blog o podróżach, o życiu, o wszystkim

W streszczeniu

Menu główne:

Żeglowanie Sportiną 600 po Mazurach - Fotorelacja

Jak zapewne każdy z Was mam w swojej kolekcji mnóstwo zdięć zrobionych aparatem analogowym. Sukcesywnie będę wrzucał na stronę zeskanowane zdięcia z Mazur, które zrobiliśmy aparatem na kliszę. Na tej podstronie zamieszczam właśnie zdięcia z rejsu zrobione aparatem analogowym. Mnóstwo zdięć zrobionych cyfrówką gdzieś mi poznikały, czy zostały niechcący usunięte a te wywołane na papier cały czas mam wszystkie :). W 2006 roku wybraliśmy się w tygodniowy rejs po mazurach w czterosobowym gronie na jachcie Sportina 600 konstrukcji Andrzeja Skrzata. Łajbę odbieraliśmy w Giżycku z Przystani Almatur. Po załadowaniu prowiantu i rzeczy osobistych wypłynęliśmy w kierunku południowym. W rejsie tym żeglowaliśmy po Jeziorze Kisajno, następnie po przejściu kanału Giżyckiego po Jeziorze Niegocin, Bocznym i Jagodnym. Następnie po przejściu Kanałów: Szymońskiego, Mioduńskiego, Grunwaldzkiego i Tałteńskiego w dalszym ciągu kierowaliśmy się na południe Mazur. Przepłynęliśmy Jezioro Tałty i Mikołajskie, żeglowaliśmy również po Jeziorze Bełdany i największym Jeziorze

Płyniemy na południe

Płyniemy w kierunku kanałów

Płyniemy kanałami na silniczku

Jezioro Tałty - W czasie burzy

Jezioro Tałty - Znowu nas burza dopadła

Jezioro Tałty - A po burzy tęcza :)

Giżycko - Barka bosmana i nasza łajba

w Polsce - Śniardwy. Po drodze oczywiście odwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc (Galindia) i portów tych bardziej głośnych i tych spokojnych (Kozin, Mikołajki, Popielno). Oczywiście były również noclegi w szuwarach i ognisko (Jezioro Bełdany). Co zapamiętałem z tego rejsu? Przede wszystkim pobyt w Porcie Kozin - Yacht Klub Polski Bielsko-Biała, który jest dosyć płytki. Przystań umiejscowiona jest w wąskim przejściu z Jeziora Jagodnego na jezioro Mulik. Mieliśmy tam taką dziwną przygodę. Do portu przybiliśmy wieczorem a nad Jeziorem Mulik rozpościerała się mgła. Aby oddać atmosferę tego miejsca zacząłem opowiadać legendę znalezioną w przewodniku, która głosi, że w Jeziorze Jagodnym albo w połączonym z nim małym Jeziorku Mulik zatopiona jest cała wieś wraz z kościołem i dzwonnicą. Mieszkańców tej wsi zatopiono za karę i teraz czekają aż pozwoli im się wydostać na powierzchnię. Podobno czasami słychać dźwięk dzwona kościelnego z zatopionej wsi. Kiedy skończyłem opowiadać tą niesamowitą legendę zorientowaliśmy się, że nasza łajba w ciemnościach dryfuje po zamglonym Jeziorku Mulik.

Musieliśmy chyba niechlujnie przycumować łajbę do polera cumowniczego. Dziwne to było w każdym bądź razie. Dopłynęliśmy do pomostu na pagajach a potem poszliśmy na piwko :).

Miło również wspominamy spotkanie ze stadem koników polskich nad Jeziorem Bełdany. Na wschodnim brzegu jeziora, poniżej miejscowości Wierzba rozpościera się las, w którym żyją na wolności te piękne stworzenia. Można je spotkać cumując do znajdującej się poniżej Wierzby ale na tym samym wschodnim brzegu niewielkiej bindugi. Koniki zupełnie się nie boją i podchodzą do łajb domagając się jakiegoś jedzonka. Lubimy również odwiedzać klimatyczny Port Popielno, gdzie można się wykąpać w jeziorze oraz zrobić sobie wieczorem ognisko. Samo wejście do portu jest słabo widoczne no i wcześniej wpływając na Śniardwy trzeba przejść jeszcze przez wąską Przeczkę :). Na koniec dodam tylko, że jachtem Sportina 600 young żeglowało nam się kapitalnie, łajba świetnie pływała z wiatrem i pod wiatr, żałowałem jedynie, że zamiast bramy do składania masztu był wytyk ale szybko składanie masztu na wytyku opanowaliśmy. Pod pokładem też mogło być troszkę wyżej a cztery osoby (w tym dwójka mniejszych gabarytów) to maksimum (koja dziobowa - 2 osoby, koje boczne przy burtach - 2 osoby).